*1
Amorku czarem iluzją okrywasz
Ulotnym szczęściem serce
A jak bańka mydlana
Przemija jakby to szczęście
Mimo to pragniemy
jeszcze
jeszcze
I jeszcze
Złapać się w miłości kleszcze
Choć wokół widać koszty
Epilog w istocie marnej uczuć lokaty
Dla tych zapomnienia słodkich chwil ułudy
Poświęcamy siebie,
wszelkie trudy
Czasem aż do zguby
Więc kochaj ...
Krótkotrwałe szczęścia
Luby
aż do zguby
*2
My głupi mieniący się światłymi a źli
Obarczeni niewiedzą boskiego życia
Brońmy innych mniej winnych by
brońcie by nie złapała innych miłość ułudna
zło pokochać - to cierpieć boleśnie
nas kochać jest jeszcze za wcześnie
by ktoś sobie roił, szukał w nas wartości, miłości
nie zwódź w piekielne doznania
- serca naiwnego
serca niewinnego poczekaj może coś cię zmieni
chyba, że ktoś jak wielbłąd żując cierniste krzewy
smakując krew własną wskutek, myśli - jak one są smaczne
tak się załatwi
wiel-błąd tak chce
więc tu ok. jest
Istoty o miłość boską zazdrosne
Niewygodną świadomość nam jest
Że są miłością czystą wypełnione serca
Jak kloaka serca uryną świata pełne
Niegodnym jednak miejscem są
By zamieszkał w nich Bóg - miłość czysta
By rozświetlić najpoczetniejsze z miejsc
Więc abyś mógł swój żywot w świecie nędznym wieść
Musisz iluzją wizję, świadomość przykryć swą
Wiarą, że ty i świat jest ok.
Kotarą zmysłowych doznań myślisz, że zasłonisz ból innych, swój
śmierć
Bo jak inaczej egzystować byś mógł
Świat dostarcza argumenty, że miłość - Bóg
To jest to co wiesz co niby twą religią jest
Bo jakże mógłbyś jarzmo prawdy znieść
Sex, zawiść, używki, wyssać ze świata wrażeń dla zmysłów/ umysłu, złość, gniew,
To egzystencji motory twej
A bogiem będzie i tak dla ciebie cash
*3
Istoty żywe
A pożądliwe
Łowcami wrażeń będące
Pragnące
Chcące
Żądające
gdzie go nie ma
szczęścia szukające
drążące
męczące
robaki
Ludźmi
się mieniące
*
Boże dlaczego jeden ludzik
tak niewiele może
Powiedz panie jak i gdzie
żyć mi ostanie
ref:
tak mało czasu mi dałeś
marzenia kłodą losu zabrałeś
a jednoznacznie nie powiedziałeś
jakiego życia ode mnie chciałeś
Świat kochać nie Ciebie
nauczyłem siebie
Teraz wołań Twych nie słyszę
zabiłem serca ciszę
Zawołać pragnę do Ciebie
Posłuchaj mnie w Twym niebie
Dlaczego nie ja
Lecz ktoś receptę na życie zna
Ja Twa owca
sokołem być chciałem
Więc sprawiłeś, że latałem
Wzniosłem się, spadłem i życie złamałem
*
Zawiodłeś mnie boleśnie
Oszukiwałeś, okradałeś
Biłeś w manowce wpychałeś
Życie zabierałeś
Ale mnie nie zabrałeś
Nawet nie poznałeś
Nie chcę cię już...
-współczesnych żyjów świecie
Jesteś draniem
Jak wielu których niesiesz
*
Nie wierzę bym zdołał
obronić marzenia
lecz walczę puki się tli nadzieja
głupców
czyli też moja matka
dziwnymi naturo
głupców poczyniłaś
działają tam gdzie mądrości nie ma
jakby zabawa była to przednia
dla gułpców co mają marzenia
*
Tęsknota za światem
Marzeń mych
Przysłania mi racjonalny byt
Bezsensem ukazując to
Co jest
Według marzeń
To zło
Z nurtem spływać?
Czy zmagać się z nim
Jak skończonym znowu zaczynać
Dzień ?
Nie chcem ale muszem....
Ciągle żyć
Starczy już starcze
Chciałbym rzec
A tu ciągle tyle do robienia jest
Bogiem by być
Siły mieć...
Takby chciało się chcieć
Objawiać fit
Przykładem być
Wzorem i cnotą świecić
By dorosłymi stały się dzieci
A ja?
Dziecko dobra i zła
Kiedy mam sobą być
Po prostu
Po prostu sobie być
Wolnością własną ciągle tak ciasną
Żyć
*
mówisz wieszczu
że lepiej być wolnym
chudym kundlem
niż sytym pańskim psiakiem
głupiś jak każda opita iluzją świata zmysłów istota
w czym opokę znajdzie pies bezpański
ciesząc się wolnością ciała a głodem ducha,
płaci głodem chłodem,
samotnością.
psem panów świata też nie warto być
Miałem pana dobrego
nie chciałem służyć mu
kiedy hasałem na polanach świata
On nie zapomnieł mnie
Czekał wciąż na mnie marnotrawnego
Patrzę a on też
wyrzec się kęsów padlin świata chcę
Jak ćpun zadużyłem się w nich
A Pan mój spiżarnie pełne dla mnie ma
Zawsze będę zniewolony
Zabłąkany
Zagubiony
Dopuki ja demon
Nie uznam
Tego
Z kim konkurować bym chciał
Dopuki nie poznam jego
Pana wszystkiego
Boga nienarodzonego
A kiedy poznam
na pewno pokocham
Bo jak nie kochać najdoskonalszego
Mógłbym...
W twym świecie być
Jak ty i wszyscy niby żyć...
...ale...
dlaczego nie chciał Jezus
na górze po dniach czterdziestu?
Dlaczego mówił tak i żył na przekór wam
Co chciał?
Dzisiejsi faryzeusze mówią nam:
-ja Jezusa znam
a żyją przeciw niemu dokładnie tak jak wtedy tam
*
chciałbym
próbuję kochać tak jak kocha Bóg
inaczej kocha Bóg
inaczej małe dziecię
kochanie małego dziecka widzicie
a to tylko wasze pragnienie kochania
miłości Wielkiego Boga nie dojrzycie
to dla wielkich tylko przywilej
dla wielkich, którzy widzą co znaczy być małymi
dla wielkich co wiedzą kto to jest wielki w tym małym świecie
i do nich nie przystającymi
chciałbym
widzieć tak jak widzi Bóg
bym obiektywnie sądzić mógł
ale to dane tylko jest
tym co bezgranicznie Bogu nie światu
oddają cześć
Wielki ktoś
Kiedy upadnie
To wie
Wielki tak ciężki jest
Że jak padnie
Zadrży ten dół jak trampolina
A upadły
Wybije się
By nadal żyć
By wzbić się wyżej
Upaść pewnie jeszcze
Większym być
Nadal żyć
Wielkim życiem
A skrycie
*
Nie ma siły większej
jak wiara
wiara w to co prawdziwe
nie co postrzec można
umysłem zmysłami oblężonym
poglądami obciążonym
jestem mniejszy niż najmniejsza drobina
ale wiara
wielkość mą czyni
wielkością właśnie wiary
nie w siebie mniemającego
że bogaty treścią
W świadomość
Swej małości
Świadomość wielkości
Tego
Co wszystko to czyni
Sam wolnym będąc
Od działania
Bo choćbyś w cokolwiek innego uwierzył
I tak wszystko zależy od Niego
*
Panie Jezu
I Dobry Boże
Nie mam prawa odejść
Muszę dać dziatkom chleb
Pokazać jak zaczynać dzień
Matce ochrony udzielić
Nie mam już sił
Ale ktoś pragnie bym żył
Był
Ty możesz wszystko
Tylko Tobie znanym sposobem
Więc zrób jak zechcesz
I wybacz, że ja na przekór robię
Tak sobie
Bo odechciało mi się
Kocham Cię
07.09.2009 listdo pastora, zacznij od tego. Streszczenie całej sytuacji, jednak w stanie świadomości, gdzie jeszcze czułem się ograniczony, destrukcyjnymi stanami mentalnymi.
wiersze dedykowane iwonie na koniec